Jan Paweł II wielokrotnie inspirował moje różnego rodzaju działania artystyczne. Jesienią 1979 roku ks. Jan Paweł Grajnert, proboszcz parafii katedralnej zwrócił się do mnie z propozycją przygotowania programu poetycko- muzycznego, który uświetniłby włocławskie obchody pierwszej rocznicy wybory Karola Wojtyły na papieża.
Program miał odbyć się we włocławskiej katedrze. Jej monumentalne wnętrze ma niezwykłą naturalną akustykę, ale wprowadzenie w nie aparatury nagłośnieniowej jest zadaniem bardzo trudnym. Te trudności zaczęły się dla nas zresztą już na etapie wypożyczania sprzętu. Chodziłem od jednego decydenta do drugiego i wszędzie natykałem się na tzw. „obiektywne trudności”. W końcu akustyk jednej z włocławskich instytucji kultury zdecydował się wywieźć wzmacniacz i kolumny pod osłoną nocy bez zezwolenia zwierzchnika. W noc poprzedzającą uroczystość „podjechaliśmy” pod katedrę ręcznym wózkiem zapakowanym sprzętem, ksiądz Grajnert otworzył katedralne wrota i zaczęły się akustyczne poszukiwania metodą prób i błędów. Przez kilka godzin usiłowaliśmy znaleźć takie ustawienie kolumn, które pozwoliłoby wyeliminować wciąż pojawiający się pogłos, a jednocześnie ukryć sprzęt przed oczami ewentualnych „życzliwych”. Do dziś pamiętam, że w końcu głośniki wylądowały w konfesjonałach, na chórze i za ołtarzem głównym. W programie wzięli udział młodzi włocławscy recytatorzy, którzy zapewne do dzisiaj wspominają atmosferę tego niezwykłego wydarzenia. Wraz z wyborem Polaka na Stolicę Piotrową budziła się w nas nadzieja na prawdziwą wolność; system totalitarny chwiał się w posadach i trzeszczał w szwach. Ten wieczór w katedrze był pełen poezji, wzruszenia, nawet łez. Kilka dni później dostałem „zaproszenie” na Plac Kopernika. Starsi włocławianie pamiętają zapewne, że w budynku dzisiaj zajmowanym przez Starostwo Powiatowe mieściła się komenda milicji. Głównym tematem rozmowy ze „smutnym panem” był… sprzęt nagłośnieniowy. Koniecznie chciał się ów pan dowiedzieć, która z instytucji nam go wypożyczyła. Podobnie jak dzisiaj, jakoś nie mogłem sobie tego przypomnieć.
W latach 80-tych teksty Karola Wojtyły stały się podstawą literacką programu z którym jeździłem do kościołów Diecezji Włocławskiej i Płockiej, biorąc udział w Mszach za Ojczyznę. Do dziś pamiętam tłumy wypełniające świątynie i ten niezwykły entuzjazm, jaki tamte spotkania budziły. Bywało, że w jedną niedzielę recytowałem w kilku kościołach w różnych miejscowościach. Wtedy też nasiliła się częstotliwość spotkań ze „smutnymi panami”, a w Koszalinie, gdzie wówczas mieszkałem i pracowałem w tamtejszym teatrze, zdarzyło się kilkakrotnie, że panowie „robili mi porządek” w mieszkaniu, głównie w biblioteczce i biurku.
Wiosną 1991 roku rozpoczęliśmy z grupą włocławian pracę nad etiudą filmową „Kefas- kamień żywy”. Zbliżała się pierwsza wizyta duszpasterska Ojca Świętego we Włocławsku i chcieliśmy w ten sposób złożyć Mu hołd. Sprzęt „filmowy” była marny, plany filmowe improwizowane ( targ przy Zielonym Rynku, park miejski, zapora wodna i kulińskie wzgórza nad Wisłą), ale scenariusz i muzyka świetne ( zasługa Jurka i Zbyszka), a wykonawcy (Sylwia, Janek, Jurek i ja) pełni zapału i wiary w powodzenie przedsięwzięcia. Jakieś niezwykle zrządzenie losu sprawiło, że film ten trafił do rąk Jana Pawła II. Po kilku tygodniach otrzymaliśmy pocztę z Watykany, a w niej „Szczególne Błogosławieństwo na dalszą drogę artystyczną” z własnoręcznym podpisem Papieża.
Wiem, że tych włocławskich śladów Papieża- Polaka jest znacznie więcej. Dzielę się swoimi w nadziei, że inni też się odezwą.
Jan Polak